Historia jednego przycisku

it's safe here

Dzisiejszy wygląd i funkcjonalność to lata badań i wielu prób, niektórych zakończonych fiaskiem. Historia innowacji tego sprzętu jest długa i ciekawa defibrylatorów AED. Pionierem mobilnych defibrylatorów z pewnością można nazwać profesora Johna Andersona, współzałożyciela firmy HeartSine, który od 1960 roku wraz z grupą inżynierów biomedycznych szpitala Royal Victoria rozpoczął badania nad produkcją pierwszego takiego urządzenia. Wyniki jego pracy zmieniły sposób pomocy w nagłych wypadkach  i do dzisiaj stanowi podstawę wiedzy o sposobie udzielania pierwszej pomocy.

Pierwszy defibrylator ważył aż 110 kg, efekty działania samego urządzenia były satysfakcjonujące powodowały bowiem wzrost przeżywalności, jednak rozmiar i waga urządzenia spowodowały że naukowcy podjęli decyzję o doskonaleniu urządzeń. W wyniku prowadzonych badań i prac kolejne urządzenia na przestrzeni mijających lat ważyły najpierw 44 kg, 15 kg, aż w końcu 7,5 kg. Próby udoskonalenia urządzeń obejmowały również przebieg defibrylacji, akumulatory oraz możliwość monitorowania pracy serca pacjenta przy pomocy wyświetlacza EKG z możliwością nagrania całego zapisu.  

Wspomniane prace doprowadziły do powstania 1981 roku pierwszego w całości zaprojektowanego w Irlandii Północnej defibrylator AED. Poza monitorem z płaskim ekranem, urządzenie wydawało komunikaty głosowe oraz posiadało funkcję nagrywania.

Na opisanych defibrylatorach mogli pracować wyłączne wykwalifikowani ratownicy medyczni, a przecież NZK tak jak dzisiejszych czasach miało miejsce w pracy, w domu, w kasynie – gdzie czas oczekiwania na karetkę nie zawsze wynosił mniej niż 10 minut. Dlatego w 1990 pojawił się pomysł zaprojektowania takiego urządzenia, które będzie mógł obsłużyć przypadkowy świadek zdarzenia, nie posiadający wiedzy medycznej.

1998 roku profesor Anderson wraz z grupą inwestorów założył firmę HeartSine gdzie kontynuował swoje badania, dzięki którym w 2001 roku pojawił się na rynku pierwszy defibrylator Samaritan PAD. Urządzenie było niewielkich rozmiarów, było lekkie i banalnie proste w obsłudze – do włączenia wystarczył jeden przycisk, po naciśnięciu którego komunikaty głosowe prowadziły użytkownika krok po kroku przez proces ratowania życia.  Przez następne lata, aż do dzisiaj firma HeartSine doskonali swoje urządzenia i dba o bezpieczeństwo swoich Klientów.