NZK na pokładzie samolotu

it's safe here

Podczas lotu z Fuerteventury do Liverpoolu jeden z pasażerów zasłabł i stracił przytomność. Samolot został natychmiastowo przekierowany na lotnisko w Cork. Na pomoc nieprzytomnemu mężczyźnie, ruszyła kobieta – lekarka, która podróżowała wraz z dwójką swoich dzieci.

Przez 40 minut reanimowała poszkodowanego, nie przerywając nawet kiedy samolot wpadł w turbulencje. Na lotnisku , na którym awaryjnie wylądował samolot na poszkodowanego oczekiwała już karetka pogotowia, która zabrała go do szpitala. Niestety już po kilkunastu minutach od wylądowania mężczyzna zmarł. Na pokładzie samolotu zabrakło automatycznego defibrylatora zewnętrznego.

Jak podają Wytyczne Europejskiej Rady Resuscytacji istnieją wyraźne i spójne dowody wskazujące na zwiększenie przeżywalności po nagłym zatrzymani krążenia w przypadku, gdy świadek zdarzenia podejmie reanimację i niezwłocznie zastosuje AED. Zachęca się do wyposażania samolotów w defibrylatory AED, podobnie jak w innych środkach transportu istnieje wiele czynników, które wpływają na samopoczucie podróżujących (długość trasy do pokonania i czas z tym związany, który  z różnych względów może się wydłużyć, wieku i stan zdrowia osób podróżujących, inne zdarzenia, których nie da się przewidzieć) a wezwanie zespołu ratunkowego, podczas lotu jest niemożliwe. Jedyną opcją jest awaryjne lądowanie, które w wyżej opisanym przypadku i tak trwało zbyt długo. Należy pamiętać, że czas odgrywa ogromne znaczenie.

Defibrylator AED to urządzenie, które waży ok. 2 kg, jest też niewielkich rozmiarów więc przechowywanie go na pokładzie samolotu nie będzie kłopotliwe. Urządzenie jest łatwe w obsłudze, a więc poza przeszkolonym w tym zakresie personelem, pomocy będzie mógł udzielić każdy pasażer.

Nie ma również żadnych przeciwskazań, aby używać defibrylatorów na pokładach samolotowych, a posiadanie tego urządzenia z pewnością podniesie komfort podróży i zapewni bezpieczeństwo nie tylko podróżującym, a całej załodze lotu.  

(źródło: fly4free.pl)